#11

-Peter! Peter! Nie leć tak szybko! Co się stało? Peter, stój! - krzyczała za mną zdyszana Emma.

-To był bardzo głupi pomysł! W ogóle nie powinniśmy się tu pojawiać i go śledzić! - odrzuciłem ze złością.

Emma w końcu złapała mnie za ramię i zatrzymała. Popatrzyła na mnie troskliwym spojrzeniem i zapytała trochę nieśmiało

-Kim była ta kobieta? Znasz ją, prawda? 

Obruszyłem się, westchnąłem ciężko i usiadłem na pobliskiej ławce. Wiedziałem, że tak łatwo mi nie odpuści.

-To Ann, moja była dziewczyna. Bardzo długo byliśmy ze sobą, jeszcze zanim zacząłem szkołę wojskową. Poznaliśmy się w szkole, jej zawsze marzyła się kariera w pediatrii i w ogóle marzyła się jej spora rodzina, bardzo chciała mieć dzieci, ale ja byłem głupi, niedojrzały. Wtedy mi się wydawało, że chce robić ogromną karierę w wojsku, w jakiś służbach specjalnych, ale szybko życie mnie zweryfikowało i okazało się, że psychicznie się do tego nie nadaję. Rzadko się do niej odzywałem, często kłamałem w sprawie przepustek, a ona chciała ode mnie w końcu jakiś deklaracji po tych kilku latach, ja jednak nie mogłem się zdecydować, byłem rozżalony tym, że wojsko mnie rozczarowało i wcale się tam nie spełniam, więc w końcu ode mnie odeszła. Wcale się jej nie dziwię i tak dużo czasu ze mną zmarnowała....Ale wiesz co to może oznaczać? To, że ją właśnie spotkaliśmy. Że to jest ta jedyna i inna wersja mnie potrafiła lepiej to wszystko rozegrać i po prostu ją docenić, a nie pozwolić jej odejść

-Może właśnie dobrze, że to zobaczyłeś Peter. Może to jest dobry impuls by zmienić swoje życie i żeby spróbować odzyskać Twoją Ann. I kto wie, może właśnie po to było to wszystko, to że się poznaliśmy, to że się tu przenieśliśmy i doświadczyłeś tego wszystkiego - ścisnęła moją dłoń i uśmiechnęła się blado. Chodź, wracajmy do domu.


Całą drogę powrotną myślałem o tym wszystkim, z jednej strony chciałem zostać w tym świecie i zacząć z nową kartą, ale przecież jedna wersja mnie już tu żyje i istnieje. Chyba po prostu bałem się powrotu i zmierzenia się z tym wszystkim. Wiem, że Emma miała rację, że muszę coś zmienić w moim życiu. Gdy już dotarliśmy do jej mieszkania znowu wziąłem do rąk jej wisiorek z obręczami i zapytałem

-Myślisz, że jak po prostu je obrócę i pomyślę o moim domu to wrócę do mojego świata?

-Myślę, że jest to najsensowniejsza opcja, a w zasadzie to jedyna jaką mamy.

Uśmiechnąłem się blado, przytuliłem ją mocno do siebie, podziękowałem za to wszystko i powiedziałem jej, że bardzo się cieszę, że się poznaliśmy i że mam nadzieję, że to nie nasze ostatnie spotkanie, chociaż w głębi duszy czułem, że już nie będzie nam dane się zobaczyć. Chociaż się uśmiechała ciepło, to zauważyłem że ma zaszklone oczy, chyba jednak całkiem polubiła takiego gbura jak ja. Ciężko było kończyć tą wspaniałą przygodę, ale w końcu czas wracać do domu.

Komentarze

Popularne posty